Ponieważ elektron posiada ujemny ładunek elektryczny, na każdy elektron działa siła zgodna z gradientem potencjału elektrycznego (tj. zgodnie z kierunkiem linii pola elektrycznego). Fakt, że elektrony posiadają ładunek powoduje też, że elektrony tworzą wokół siebie pole elektryczne oddziałujące na inne elektrony. Elektrony się od siebie odpychają, tym silniej im są bliżej siebie. Tam gdzie zagęszczenie elektronów większe, tam potencjał elektryczny bardziej ujemny, gradient potencjału większy, a zatem będą się mocniej odpychały niż w miejscach, gdzie zagęszczenie elektronów jest mniejsze. I teraz gdyby elektronom nic nie przeszkadzało, to wszystkie by się od siebie odepchnęły i uleciały w przestrzeń.
Ale żeby nie było zbyt prosto, pewne materiały pozwalają się przemieszczać elektronom bez większych oporów tj. pozwalają elektronom rozpędzić się do większych prędkości (takim idealnym środowiskiem jest próżnia, nieco gorszym ale niezłym - wszelkie metale), pewne stawiają opór tj. mocno spowalniają elektrony (półprzewodniki) np. "lekko" wiążąc je z jądrami atomów, a niektóre w ogóle nie pozwalają elektronom się przemieszczać (na razie efekty kwantowe typu tunelowanie zostawiamy na boku).
I teraz dajmy na to, że taki elektron pchany polem elektrycznym natrafi na przeszkodę (duży opór). Spowoduje to jego spowolnienie a może nawet zatrzymanie. Ponieważ elektron ma ładunek i wytwarza pole, następny elektron dolatujący do tego miejsca będzie od tego pierwszego odpychany i wypadkowa siła działająca na niego będzie mniejsza, a zatem będzie się poruszał wolniej. Kiedy doleci do miejsca oporu zwiększy elektroujemność tego miejsca, co będzie jeszcze mocniej odpychało kolejne elektrony. Takie jakby ciśnienie podobnie jak w gazach. Może to spowodować, że gradient potencjału elektrycznego powstanie taki, że kolejne elektrony już nie będą leciały w to miejsce, tylko "wybiorą" łatwiejszą drogę.
I jeszcze taki drobiazg: elektrony w przewodnikach nie poruszają się z prędkościami bliskimi prędkości światła. Poruszają się z prędkościami znacznie, znacznie mniejszymi, powiedziałbym że wręcz "zwykłymi" - mogą być to nawet pojedyncze centymetry na sekundę. Średnia prędkość będzie proporcjonalna do natężenia prądu oraz odwrotnie proporcjonalna do pola powierzchni przekroju poprzecznego przewodnika.
Z prędkością bliską prędkości światła rozchodzi się pole elektryczne. Np. jeśli masz zamknięte elektrony w rurce (powiedzmy że w próżni) i ruszyłbyś jeden z nich, to inne "poczują" zmianę pola elektrycznego bardzo, bardzo szybko. Dzięki temu można przekazywać informacje bardzo szybko. To trochę podobnie jak z dźwiękiem. To, że dźwięk się rozchodzi w powietrzu z prędkością ok 300 m/s nie oznacza, że samo powietrze przemieszcza sie z taką prędkością.
Wyobraź sobie prąd jako ilość elektronów, napięcie jako ich szybkość
Napięcie jako szybkość w ogóle do mnie nie trafia.
W miarę dobra jest analogia do gazów:
Potencjał elektryczny to ciśnienie statyczne.
Napięcie to różnica ciśnień między dwoma punktami.
Ładunek elektryczny to po prostu ilość zgromadzonego gazu (masa).
Natężenie prądu to przepływ gazu wyrażony w masie przepływającego gazu podzielonej na jednostkę czasu.
Szybkość przepływu elektronów to szybkość poruszania się gazu.
Analogia o tyle dobra, że zwykłe gazy, podobnie jak "gaz elektronowy" są ściśliwe, jednak też nie do końca dokładna, bo gaz zamknięty w rurce wypełni rurkę równomiernie, natomiast elektrony rozejdą się na boki i skoncentrują przy krawędziach, zwłaszcza ostrych. Tzn. mechanizm powstawania "ciśnienia" w przypadku gazów i elektronów jest zupełnie inny.