Szanujcie swoje zdrowie!

16

Koleżanki i koledzy, tytuł wątku brzmi jak frazes, ale naprawdę nie lekceważcie swojego zdrowa.
Mój przykład: niecałe 31 lat na karku, trochę ciała jest, ale 2 razy w tygodniu biegam po 4-5km (a kilka lat temu wyczynowo sporty siłowe).
Co najgorsze, 10-16 godzin przed kompem.
Wiadomo, taka praca. 8 godzin w robocie, drugie tyle inne zlecenia, info, fun itd.
Od kilku dni rwało mnie w nodze, a dziś już na poważnie dopadła mnie rwa kulszowa.
Wiecie co to jest? Jeśli nie, to pomyślcie sobie, że ogień w plecach/nodze + wypalanie skóry gorącym żelazkiem. (dla dociekliwych: ucisk kręgu/dysku na duży nerw kulszowy, który idzie po nodze aż do stopy spowodowany osłabieniem i wykrzywieniem kręgosłupa siedząc długo na krzesle/fotelu).
A w dodatku totalny paraliż spowodowany uciskiem na nerw kulszowy. TOTALNY. TO-TAL-NY. Dziś jak mnie złapało rano, to nie mogłem się ruszyć aż do godziny 15.
I uwierzcie, zero ruchu, jak w trumnie. Mogłem jedynie ruszać rękami, by odebrać telefon. Jakikolwiek inna próba ruchu powodowała piekielny ból. Prawie się popłakałem (serio).
Ciut lepiej było po godz. 15. "Lepiej" oznacza możliwość przekręcenia ciała. Zapomnijcie o jakimkolwiek wstawaniu.
Nie chcę się tu zwierzać, po prostu dbajcie o siebie. Kij z tymi zleceniami, pracą po godzinach. Ok, większa kasa itd. ale bez przesady. Ruszcie się, pograjcie z kumplami w piłkę, wyjdźcie na spacer. Jak nie posłuchacie, to będziecie sikali do miski jak ja...
Dziś to dopiero zrozumiałem, że zdrowia nikt nie wróci. I ok, ta rwa minie, ale pomyślałem sobie, że to nie są żarty i mój organizm wysyła jasny ale i bolesny sygnał ostrzegawczy.
Pomyślcie sobie o swoich rodzicach czy dziadkach, którzy do dziś żyją spokojnie, bez pośpiechu, ale w zdrowiu. Mój dziadek 93 lata i drzewo rąbie. A ja zdycham...
A mój starszy kumpel +20 mówił nie raz, że jak był w moim wieku, to też myślał, że jest nieśmiertelny, przebojowy i wszystko co może się przytrafić, to na pewno nie jemu. I ja tak myslalem...

0

Kiedyś miałem rwę... wiem o czym mówisz. Ból jest niemiłosierny, też mi łzy leciały przy najmniejszym ruchu.

2

Dobrym sposobem, który sam stosuję jest zainstalowanie sobie jakiegoś programiku przypominającego o robieniu przerw, np. Workrave. Ja mam ustawione, że co 35 minut robi mi 2 minuty przerwy, w ciągu których robię różne wygibasy, skręty itp. oraz 10 pompek. Następnie co 2,5 godziny dłuższa przerwa.

0

I już wiecie dlaczego firmy oferują multisporty i inne, bo bez tego byście siedzieli pół roku na zwolnieniu w domu lub szpitalu.

0

W robocie nudne technologie/zadania, wiec rozwój po pracy?
Jeszcze na kwejku czy innych demotach przejrzeć co nowego.
Na forum popisac o głupotach.
A potem o kurde ja siedziałem 14 godzin.

Nie tędy droga ziomeczki, nie tędy.

0

ja pamiętam kiedyś ambitnie wyrwałem sie na wycieczkę rowerową na jezioro (jakieś 30km) jakoś pojechałem i wróciłem, wieczorkiem przy telewizorze zacząłem sie odruchowo przeciągać i w tym momencie skurcz w obu nogach na raz, tak że z 5 minut nie mogłem skierować stóp do dołu, łzy w oczach, nie polecam :)

a propoS ćwiczeń to nie pale już 5 lat, zacząłem machać hantlami i robić pompki, na początku robiłem całe 12-ście i zdychałem teraz robię cztery serie po 50-60, tak więc można i to akurat polecam

0

A ta rwa kulszowa to nie przypadkiem przez przeciążanie kręgosłupa sportami wyczynowymi?

0
0x200x20 napisał(a):

A ta rwa kulszowa to nie przypadkiem przez przeciążanie kręgosłupa sportami wyczynowymi?

Dokładnie tak jest. Czy to przypadkiem nie było tak, że kolega prowadził do tej pory siedzący tryb życia, a potem chciał coś zmienić, tyle że zbyt intensywnie? Bo to jest najczęstsza przyczyna rwy kulszowej - zbyt intensywna aktywność fizyczna osób, które nie są przyzwyczajone do wysiłku fizycznego.

2

Może nie aż tak drastycznie ale miałem coś podobnego dwa lata temu. Wzięło się to z za ostrego trenowania, gdzie to były tylko jednorazowe zrywy, a reszta czasu to siedzenie przy komputerze. Łzy w oczach przy wstawaniu, którego bez pomocy rąk bym nie wykonał. Naprawdę masakryczne uczucie jest, że nagle tak prosta czynność jak wstawanie, zaczyna się od planowania: przesunąć na skraj kanapy, podeprzeć się rękoma do wstawania, dalej wspinać się po parapecie, a następnie przenieść wspinaczkę rękoma na szafki mocno zaciskając zęby i proszę... stoimy.. teraz tylko każdy krok to męczarnia. 4 tygodnie mnie to badziewie trzymało...

Teraz biegam, pływam, pedałuje, różne zawody, triathlony, zrzucone kilogramy i czuję się zupełnie nowym człowiekiem :)

1
jenot21 napisał(a):

I już wiecie dlaczego firmy oferują multisporty i inne, bo bez tego byście siedzieli pół roku na zwolnieniu w domu lub szpitalu.

Ja zawsze zamieniałem na bilety do kina z multibenefitu. :)

1

@wasiu
A ja kiedyś miałem wypadek na zajęciach z judo. Koleś zmiażdżył mi kolanem cyca (tzn mięsień) i też przez miesiąc musiałem planować wstawanie.

Zraziłem się do judo.

0
Wibowit napisał(a):

@wasiu
A ja kiedyś miałem wypadek na zajęcia z judo. Koleś zmiażdżył mi kolanem cyca (tzn mięsień) i też przez miesiąc musiałem planować wstawanie.

Zraziłem się do judo.

Ja ten rok zacząłem od obitych żeber :) 1 stycznia, pierwsza przejażdżka nowym rowerem, mała górka w terenie i jakie zdziwienie gdy klatą wylądowałem na siodełku :) przez pierwsze dwa leżenie w łóżku mocno bolało :) ergo, wszędzie można się uszkodzić ale jak tylko byśmy siedzieli przed komputerem to o te kontuzje nam o wiele łatwiej.

0

Rwa kulszowa paskudna sprawa. Kolega złapał to rok temu i z bardzo aktywnego człowieka przestał po prostu uprawiać sport bo nie daje rady. Teraz tylko raz na jakiś czas porobi coś lekko. Codziennie wykonuje też specjalne ćwiczenia na kręgosłup.

1

Od siebie mogę polecić zamontowanie drążka w domu i ćwiczenia na nim. Nawet zwykłe zwisy pozwalają wyciągnąć kręgosłup i poprawić wadę postawy. Sam zaczynałem od parenasto sekundowych zwisów, teraz się podciągam i widzę różnicę w mojej postawie (mam skrzywienie w odcinku lędźwiowym).

Tak przy okazji zapytam. Jak siedzicie podczas długich godzin pracy? Osobiście w domu przez 30 minut siedzę na piłce gimnastycznej- ponownie dla kręgosłupa, resztę czasu na zwykłym krzesełku z miękkim oparciem. Co sądzicie o pracy stojącej lub siedzącej na piłce?

0

Ja też dodam od siebie 3 grosze, nie lekceważcie swoich problemów zdrowotnych. I tak prędzej czy później będziecie się musieli z tym zmierzyć a potem będzie tylko gorzej, dojdą kolejne problemy.
Co do leczenia nie jest też kolorowo, zapomnijcie że na NFZ wam ktoś pomoże i że choroby mniejsze lub większe które macie wyleczycie w ciągu tygodnia czy kilku miesięcy. Jesteście zdrowi, nic was nie boli, nic wam nie jest, to szanujcie ten stan. Wiem, że ciężko jest tak myśleć jak się jest zdrowym ale uwierzcie że nie ma nic ważniejszego i piękniejszego jak bycie zdrowym. Nic innego tak naprawdę się nie liczy i jak nie będziecie mieli zdrowia nic nie zrobicie.
Smutne ale prawdziwe, jestem młodym człowiekiem, późno dorosłem, lekceważyłem jedną rzecz z którą i tak w końcu się zmierzyłem. W między czasie doszły 3 kolejne problemy.
Przemyślcie temat. Mnie na niczym innym nie zależy jak wstanie rano z łóżka i zaczęcie dnia myśląc o czym innym niż jak ja sobie z tym wszystkim poradzę. Może nie mam jakiś strasznych dolegliwości ale każda choroba jest równie zła jaka by nie była.
Spotykam się ze znajomymi np. z takimi co ciągle piją chodzą na imprezy, widzę jacy są zniszczeni już po twarzy, a mimo to są zdrowi nic im nie jest. Jak mi opowiadają jaka to impreza nie była ile nie wypili wtedy sobie myślę kurde chłopie jesteś zdrowy całe życie jest przed tobą, gdybym miał takie zdrowie jak ty byłbym najszczęśliwszą osobą, a ty to niszczysz i marnujesz, nic nie chcesz osiągnąć.
Pozdrawiam i życzę zdrowia :)

0

A ja zajdę od drugiej strony. Od zawsze byłem pierwszy do jakiejkolwiek aktywności, za małolata gra w piłkę, potem siłownia, bieganie, teraz siatkówka. I nagle okazuje się, że nie tak trudno zaszkodzić sobie od nadmiaru ruchu. Będąc jeszcze dwa lata przed dwudziestymi urodzinami moje stawy kolanowe (szczególnie w prawej, silniejszej nodze) strzelają i chrupią aż niemiło. Nie towarzyszy temu ból, ale nikt chyba nie lubi dźwięku 'pykających' stawów przy przysiadzie. Zawdzięczam to głównie treningu siłowemu w nieodpowiednim jeszcze do tego wieku.

Także jeśli są tutaj jacyś młodzi adepci siłowni, to zapamiętajcie: Nikomu nie imponuje przysiad z dwoma kolegami na plecach, a już na pewno nie waszym kolanom. Chociaż dzisiaj Seby i tak trenują tylko klatę i bica, bo przecież brzuchem nikomu nie przywalą.

0

@up
Dzisiejsza moda na bycie fit, wyprała ludziom całkowicie mózgi i uważają, że jak nie łykną 30g białka serwatkowego i i 5 tabletek rano, to nie będą zdrowi. Oczywiście trening też najlepiej w najdroższych siłowniach robić, kiedyś ludzie ćwiczyli bez super sprzętu i wyglądali jeszcze lepiej, a stawy nie były bezsensownie przeciążane dodatkowymi kilogramami balastu na sztandze.

0
bądź zdrowy napisał(a):

Ja też dodam od siebie 3 grosze, nie lekceważcie swoich problemów zdrowotnych. I tak prędzej czy później będziecie się musieli z tym zmierzyć a potem będzie tylko gorzej, dojdą kolejne problemy.
Co do leczenia nie jest też kolorowo, zapomnijcie że na NFZ wam ktoś pomoże i że choroby mniejsze lub większe które macie wyleczycie w ciągu tygodnia czy kilku miesięcy. Jesteście zdrowi, nic was nie boli, nic wam nie jest, to szanujcie ten stan. Wiem, że ciężko jest tak myśleć jak się jest zdrowym ale uwierzcie że nie ma nic ważniejszego i piękniejszego jak bycie zdrowym. Nic innego tak naprawdę się nie liczy i jak nie będziecie mieli zdrowia nic nie zrobicie.

Dokładnie!
Ja już powoli wracam do zdrowia. Pogotowie, zastrzyki, chodzę jak Quasimodo (pochylony, by nie naciskać na nerw), ale daję radę.
Przewrotnie napiszę (wiadomo, od tego to schorzenie), dobrze że mam taką siedzącą pracę (boli tylko jak się wyprostuję i tylko na stojąco), bo inaczej to nie wiem. Z miesiąc wracałbym do zdrowia.
I jeszcze jedno, można być chorym, ale to jak cie traktują w przychodzi to jakaś masakra. Dosłownie jak psa, śmiecia.
Przywieźli mnie do przychodzi, wsadzili na wózek i... radź sobie sam. Orzeczenie, aby w trybie pilnym zajął się mną neurolog. No to jadę.
Jestem już pod drzwiami, pukam i mówię, że tryb pilny, wielki ból, mam orzeczenie/skierowanie. Na to babka, pani lekarz, że ona sobie nie życzy, abym tak wchodził i mówił, że mam czekać ile będzie trzeba i w ogóle to wielka łaska, że ona mnie dziś przyjmie, bo może i za 4 miesiące!!! Kurde, naprawdę tak powiedziała! Ale uwaga, cwany byłem i włączyłem dyktafon w telefonie. Wszystko nagrałem. Nagrałem też to jak wybiegła z gabinetu i poszła na mnie naskarżyć na mojego rodzinnego!
Facet przychodzi, krzyczy na mnie i mówi, że mógł mnie wcale nie przyjmować , albo dopiero za 9 miesięcy! Co ja sobie myślę itd. Nawet nie dał mi dość do słowa, mimo moich usilnych próśb. W końcu powiedziałem "dość, proszę mnie wysłuchać" i zapytałem, to po co to wszystko, że przyjechał bo mnie ambulans (!), pan orzeka tryb pilny, a ja mam teraz czekać pod gabinetem z bólem pół dnia, mimo że inni w poczekali zgodzili się mnie przepuścić? Dalej nie wierzycie? Mam mam to na telefonie. Żonie w domu kopara opadła jak tego odsłuchała.
A teraz najlepsze. Żona pyta, o nazwisko i mówię jej "Biernat". Na to ona: znam ją, chodzę tam i się leczę neurologicznie (po wypadku). Ona taka miła, sympatyczna. Aha, przypomniało mi się, że za każdą 2-5minutową wizytę kasuje mnie 150 zł (płaci ubezpieczyciel). Nosz kurw... Tak to ma wyglądać?
Historia jest dłuższa, ale najważniejsze: po wielkiej kłótni wywalczyłem w końcu szybką reakcję lekarzy, dostałem zastrzyki, teraz się kuruję.
Powtórzę na zakończenie: dbajcie o swoje zdrowie, bo nikt wam go nie zwróci. I nikt wam później nie pomoże. Umiesz liczyć, licz na siebie.

0

Niestety Twój przypadek nie jest odosobniony, co prawda nie miałem aż tak nagłej sytuacji, ale zachowanie lekarza też sięgnęło mułu. Ortopeda na wizycie powiedział, że nic z moim skrzywieniem nie da się zrobić, pokazuję mu ćwiczenia, mówię o basenie,a on wzrusza ramionami. Do tego wyglądał jakby wzięli go spod mostu.

Poszedłem prywatnie, dostałem ćwiczenia, fachową radę i wiem co mogę,a co nie. Fakt jestem stówkę biedniejszy, ale coś za coś.

Niestety tak działa nasza służba publiczna. A złóż skargę na lekarza w przychodni, to będą na Ciebie patrzeć jakbyś jakiegoś przestępstwa dokonał.

0

Słuchajcie, przede wszystkim no stress u mnie niestety stres doprowadził do małych powikłań, ale da się z tym żyć. Mogę Wam tylko powiedzieć że stres ma mocną korelację z powstawaniem wszelkich zmian onkologicznych, nie lekceważcie tego.

A co do samych ćwiczeń. Przez jakiś czas nie ćwiczyłam w ogóle, ale w tym czasie mój tato zaniemógł i z dnia na dzień przestał chodzić, tylko i wyłącznie utykał. Dzisiaj nadal nie wrócił do formy, chociaż jest już dużo lepiej. Od tego czasu się przestraszyłam na max i zaczęłam działać. Zmiana stylu życia, patrzę na etykietki w sklepach, nie kupuję rzeczy mocno przetworzonych, nie kupuję gotowych sosów spaghetti, jakiś kubków, gołąbków, pulpetów bo to sama chemia. Gotuję obiady, robię przetwory na zimę(!) wyrzuciłam cukier biały z diety praktycznie całkowicie, jakieś dodatkowe vitaminy, dużo owoców i warzyw na surowo no i ruszam się. Staram się jakoś zaplanować czas żeby mieć możliwość połażenia, pobiegania, czy jazdy na rowerze albo chodzenia na basen. Plusy widać po czasie, poprawiła mi się cera, waga w miarę chociaż ciut za wysoka, ale przede wszystkim chodzenie po schodach nie sprawia bólu, a wcześniej sprawiało.

Ale nic na hurra. Na początku nie byłam w stanie przejechać 5 km po lesie, dzisiaj jeżdżę 20-30 km i mi mało, a tereny w okolicy mam piękne, bo mieszkam przy Gostynińsko-włocławskim Parku Krajobrazowym. Dodam tylko że u mnie w pracy prawie wszyscy jeździmy na rowerach, biegamy itp.

@docXX Współczuję bólu, ale jak wrócisz do formy to niech Cię to nie zraża i ruszaj się, nawet powoli, w swoim tempie, a po jakimś czasie zobaczysz że wydolność organizmu będzie wiele większa.

0

@kate87

No to gratki. Ja już od jakiegoś czasu planuję zacząć ale (nikt nie uwierzy) nie mam chęci i czasu. Jestem na nogach 6-21 (praca+studia) i jeszcze dziobię własny projekt. T

Tyle dobrego, że codziennie pokonuję biegiem w te i z powrotem 4 piętra z mieszkania i jeszcze kilka razy schody do kuchni w pracy ;) A kiedyś z wynikami biegałem na dystanse 1-2 km i jeździłem rowerem. Teraz to tylko wakacje mi zostają na tygodniowe 'marszobiegi' po Tatrach :)

1

Jak już chyba ktoś wcześniej wspomniał najtrudniej jest zacząć i utrzymać regularność. Jeszcze do czasów liceum sporo jeździłem na rowerze (50-60km w ciągu dnia się udawało czasami zaliczyć) i grałem w piłkę. Potem zacząłem studia i jakoś to wszystko ustało, teraz jeszcze praca doszła więc dodatkowe obciążenie dla pleców i tyłka. Za trochę ponad miesiąc stuknie mi dopiero 24 lata, a już co chwilę coś pobolewa, łupie, schody stały się trudniejsze, schylanie się też średnio, w dodatku brzuchowi dużo bliżej do boilera niż do kaloryfera :P tyle dobrze, że sporo chodzę, nie lubię nigdy czekać w miejscu więc jak tramwaj czy autobus mam za ponad 10min., a nie śpieszy mi się to chociaż te kilka przystanków wolę przejść więc nie jestem całkowicie zastany.
Jednak stwierdziłem, że trzeba coś z tym zrobić więc od jakiegoś czasu bieganie, niestety nieregularne, uprawiam, a teraz karnecik na siłownię i powoli zaczynam próbować robić formę. Na ćwiczenia jeśli już to mam większą ochotę rano niż po powrocie z pracy dlatego przy okazji mogę wyrobić sobie nawyk wczesnego wstawania, żeby mieć te 2-2.5h przed pracą na śniadanie i wyjście na ćwiczenia, dzięki temu nie mam poczucia, że marnuję dzień :D Ale zebranie się pierwszego dnia było bardzo ciężkie, chyba tylko dwie myśli mnie ruszyły: że inaczej za kilka lat to się z fotela nie podniosę, i że dziewczyny jednak wolą chociaż trochę wysportowanych facetów :P
Za to do zdrowszej diety po części zmusiło mnie wydanie za dużej ilości pieniędzy przez co zacząłem dużo częściej sam gotować zamiast żywić się w restauracjach, fastfoodach i szybkimi przekąskami. A jak już człowiek sam gotuje dla oszczędności i po zakupy chodzi to i zaczyna też etykietki po pewnym czasie coraz częściej oglądać i optymalizować posiłki tak żeby najmniejszym kosztem zrobić najbardziej pożywne dane :)
Czytając ten temat można zauważyć, że sporo osób zaczyna dbać bardziej o zdrowie dopiero jak ono szwankuje, i sam do tej grupy osób się zaliczam :P Ale myślę, że teraz mam większą motywację, żeby to ciągnąć dalej zamiast odpuszczać.
Ale się rozpisałem xD

0

@mar-ek1 Zmuszanie się do sportu to błędne koło. Nie znam nikogo, kto zmuszając się do takiej aktywności, bo trzeba spalić brzuch (czy zaczynają się bolączki), miał jakiekolwiek efekty.

Nie mówię jednak aby sportu nie uprawiać. Najważniejsze IMO ćwiczyć coś co lubisz. Jedną osobę wciągną sztuki walki, innego ping pong, taniec czy parkour. Dyscyplin jest masa. Znajdź coś co sprawi, że z chęcią będziesz przychodził na treningi, a reszta zrobi się przy okazji :)

1

@EroSanin faktycznie mogło to zabrzmieć jakbym się zmuszał do sportu :D Ale tak na prawdę zmusiłem się jedynie na początku. Tak to biegam czy chodzę na siłownię bo widzę w tym fajną formę spędzania czasu, a efekty tylko napędzają chęci do dalszej aktywności. Nigdy nie wracam z ćwiczeń z myślą "noo w końcu w domu, mam dosyć", zwykle po jestem pełen energii (jak nie fizycznej to chociaż psychicznej) i jestem zadowolony z tego co robię, także spokojnie ;)
Po prostu za pierwszym razem musiałem jakoś wyjść ze swojej strefy komfortu więc jakiś powód tego wyjścia szukałem i wybrałem najbanalniejszy ale w moim przypadku skuteczny :D
Bieganie jest spoko, bo nie wymaga dużo sprzętu, odpowiednie miejsca też łatwo znaleźć, a latem sporo dziewczyn też biega lub na rolkach jeździ to i jakaś odskocznia od przesadnie męskiego towarzystwa jest :D

0

Widzisz Marek, Ty ćwiczysz z myślą taką że sprawia tobie to przyjemność i nie myślisz o zdrowiu podczas ćwiczeń dlatego Tobie to wychodzi. Ale są osoby które się nagle obudziły i zaczynają biegać i myślą ile dzisiaj schudłem. Dobra jest igły do akupunktury jeśli dużo biegasz bo jesteś często narażony na wszelkiego rodzaju kontuzje. Muszę isć na siłownie aby schudnąć.. itp. Róznica jest taka że ty się nad tym nie zastanawiasz tylko robisz to za automatu bo Tobie sprawia to przyjemność.

1

Powiem coś od siebie zanim zostałem programistą w korpolandzie.
Uprawiałem sport na wysokim poziomie(klasa sportowa: pływanie, piłka nożna, handball, siatkówka, koszykówka, rzut oszczepem, biegi) aż do końca studiów. Zacząłem pracę jako programmer po studiach... przytyło się, kasa pozwoliła na "dobrobyt"(sushi, obiadki z kolegami, pizzunie i pan Kanapka) i piło się hektolitry koli lub inne gazowańce... co się stało po roku w wyniku takiego trybu życia i stresu: problemy żołądkowe krótko mówiąc... W końcu wziąłem się za sb... a mianowicie: siłka 3X w tygodniu z trenerem personalnym oraz basenik z sauną. Dlaczego z trenerem(90 zł za trening)... ponieważ nie miałem czasu na rozkminki jak ćwiczyć poprawnie z wolnymi ciężarami bez kontuzji, oraz za wiele nie ćwiczyłem na siłowni i klubach fitness.. trening w grach zespołowych różni się od takiego na siłce...:)(doszedł też powód kontuzji barku( 13 lat gry w ręczną)).
Efekty: lepsze samopoczucie, schudłem, lepsza kondycja i czuję się happy po każdym treningu i samoocena wzrosła. Nie będę pisał, iż kręgosłup po 8 godzinach w pracy przy biurku potrzebuje takich ćwiczeń a i od stresować się można :)

0

Ja codziennie jakieś 1,5-2h marszobiegu lub biegu z moim psem, zdrowe jedzenie i można żyć :)

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1