Druga fala kryzysu gospodarczego

0

Podobno nadciąga druga fala kryzysu gospodarczego. Słucham obecnie na TVP Info debatę trójstronną jak trzeba radzić z kryzysem. Słysze o pomyśle o rozliczeniu czasu pracy do 12 miesięcy, Solidarność chce zlikwidowania umów zlecenie i o dzieło czy zwiększenie płacy minimalnej tak aby ludzie mieli pewność pracy i mogli zwiększać konsumpcję wewnętrzna.
Inni mówią, że to wina ludzi, że wybierali studia humanistyczne niż przemóc się i pójść na techniczne (co dla mnie argument jest nonsensem) czy też ,
Korwin chce obniżenia wszelkich podatków, zlikwidowania ZUS-U, KRUS-u czy sprywatyzować opiekę medyczną,
Palikot chce aby przedsiębiorcy płacili mniejsze podatki i aby mieli większe możliwości ściągania długów przez sądy.
Prof. Krzysztof Rybiński twierdzi, że za rok podzielimy losy Grecji...

Faktycznie jest źle i będzie jeszcze gorzej. Wczoraj GUS podał dane o PKB, wzrost tylko do 1,4% a analitycy i NBP podawała prognozy, że wzrost będzie na granicy 1,7% - 2%.
Póki co widzę, że w IT kryzysu nie ma ale sądzę, że w przyszłym roku i informatycy odczują dość mocno kryzys.

Jakie jest Wasze zdanie na temat kryzysu, jak walczyć z olbrzymią recesją?

1

O kryzysie slysze caly czas od jakichs 4 lat. W IT caly kryzys wygladal tak, ze przez kilka miesiecy bylo malo ofert pracy, po kilku miesiacach wszystko wrocilo do normy. No i co cwansze firmy wykorzystaly kryzys jako wymowke do zamrozenia podwyzek. Przynajmniej ja to tak odczulem.

0

No ale teraz sytuacja jest poważniejsza, dane mówią wszystko. Bezrobocie w nowym roku ma być około 14%, gospodarka jeszcze bardziej ma zwolnić.
http://www.rybinski.eu/2012/11/zalamanie-inwestycji-i-konsumpcji/

1

Szczęśliwy człowiek, który ma pracę chociaż 2x minimalna i tani samochód/dom + oczywiście bez kredytów.

0

Spoko za rok i tak swiat zdazy sie skonczyc [rotfl]

0

Taaa, w IT kryzysu nie ma, więc nigdzie nie ma?

Palikot chce

Palikot jest jak kameleon, zmienia poglądy w zależności od okoliczności. Ale w gruncie rzeczy to socjalista. No i otacza się takimi debilami:

Ja mam poglądy w dużej części zbieżne z JKM. Moim zdaniem zawsze i wszędzie koncentracja władzy i pieniędzy jest zła. Polecam blog Sovereign Man: http://www.sovereignman.com/expat/lets-talk-about-facts-not-fear-8991/

Efekt skali nie ogranicza się do stwierdzenia, że "duży może więcej, taniej i lepiej". Im większa koncentracja władzy i pieniędzy, tym większe patologie. Szczególnie w przypadku instytucji, które są prawnie usankcjonowanymi monopolami: tam jest rozrost biurokracji, marnowanie pieniędzy, lekceważenie klienta. Jest też wiele firm, które zyskują na tym, że wywierają nacisk na państwo, które ustanawia prawo służące tym firmom, a ograniczające powstawanie konkurencji.

3

Jest coś takiego jak cykl koniunkturalny - czyli cykl z wysokiego poziomu gospodarczego do kryzysu i z powrotem. Nie da się uniknąć ani wysokiego poziomu gospodarczego, ani kryzysu. Jedyne, co można zmienić, to długość samego cyklu. W większości państw rozwiniętych cykl koniunkturalny trwa 1-3 lat. W takich państwach jak Rosja czy Chiny cykl koniunkturalny trwa nawet 50 lat. Wyobraźcie sobie, że przez 25 lat swojego życia jest bogato i miło, aż tu nagle nadbiega kryzys - który ma trwać bez przerwy przez 25 lat. Dorzućcie do tego śnieg i alkohol i już jesteście na Syberii.

Tak więc, słowa "druga fala kryzysu" są całkowicie błędne.

0

Śmiem się nie zgodzić. Moim zdaniem owe "cykle koniunkturalne" mają mniej więcej taki przebieg:
while(true) {

  • zaczynamy od momentu w którym jest duża swoboda gospodarcza, mało socjału, relatywnie nieduże zarobki,
  • ludzie ciężko pracują i się bogacą, osiągając relatywnie wysoki poziom bogactwa,
  • jest coraz mniej ludzi pamiętających czasy względnej biedy, więc zdecydowanej większości ludzi wydaje się, że ich kraj jest bogaty, bo są w jakiś sposób lepsi od innych i nic tego nie zmieni,
  • przy takiej świadomości chętnie zgadzają się (a nawet chcą) na przywileje gwarantowane przez państwo, czyli na wprowadzanie powoli socjalizmu,
  • socjalizm niszczy gospodarkę, ale dzięki renomie kraju, kraj jest w stanie się zadłużyć, żeby zapłacić za socjalistyczne idiotyzmy,
  • w którymś momencie kraj dochodzi do ściany, gdy poziom zadłużenia osiąga astronomiczne rozmiary,
  • następuje reset gospodarki, powraca swoboda gospodarcza, socjał odchodzi w niebyt, bogactwo się rozpływa,
    }
    Do tego dochodzą jeszcze różnej maści bańki finansowe. I to tak mniej więcej w skrócie.

Na ten sam cykl koniunkturalny można mieć drastycznie różne spojrzenie: http://www.blog.gwiazdowski.pl/index.php?subcontent=1&id=1134 (niby przypowieść biblijna, no ale przypadek do analizy jest)

Ostatnio chyba jednak te cykle działają inaczej, tzn ludzie ślepo wierzą w socjalizm i nie chcą by odszedł. Zaraza wypala mózg do końca i dlatego w pogrążonych kryzysem krajach dalej zwyciężają dzisiaj partie lewicowe. A nawet jest przesunięcie ku coraz bardziej lewicowym.

Oprócz powyższego są jeszcze wyniszczające, długotrwałe, bezsensowne wojny. A wojny same w sobie są, jak wiadomo, w 100% złe. No chyba, że służą do wyplenienia innego zła.

0

przychód mojego gospodarstwa domowego przez 8 ostatnich sukcesywnie rośnie teraz mamy 3-razy tyle co 8 lat temu, ale i tak od 3ech lat czuję spadek komfortu życia, muszę bardziej kalkulować, na które wydatki mogę sobie pozwolić

2

Czyli muszę dokładnie opisać cykl koniunkturalny. Opiszę to w waszym języku :D

while (!EndOfDays) {
//szczyt cyklu
Recesja(); //spadek produkcji, poziomu inwestycji, popytu konsumpcyjnego, PKB i zatrudnienia
Depresja(); //ww. wskaźniki przekroczyły poziom trendu i dalej spadają
//dno cyklu
Ozywienie(); //wskaźniki zaczynają rosnąć
Rozkwit(); //wskaźniki znowu przekroczyły poziom trendu, tym razem rosną
//szczyt cyklu - i od nowa!
}

Długość cyklu - czas od szczytu do szczytu (bosz...)
Długość fazy spadku - czas od szczytu do dna (Recesja i depresja)
Długość fazy wzrostu - czas od dna do szczytu (ożywienie i rozkwit)
Generalnie, w fazie spadku wszystkie wskaźniki spadają, a w fazie wzrostu wszystkie wskaźniki podnoszą się. Podział między recesją a depresją oraz między ożywieniem a rozkwitem jest wyznaczony przez (prawie) stałą granicę, tzw. trend gospodarczy.

Ze względu na długość cyklu, rozróżnia się:

  • cykl Kitchina (3-5 lat; państwa wysoko rozwinięte - Europa, Ameryka Północna, Australia)
  • cykl Juglara (8-10 lat; państwa średnio rozwinięte - Ameryka Południowa, część Azji)
  • cykl Kondratiewa (50-60 lat; państwa rozwijające się/socjalistyczne - rosyjska część Azji, Afryka)
0

generalnie fajny wywód, niemniej tutaj ocierasz się o "sens państwa", ma pomagać nieporadnym (może nawet nakarmić), czy tylko dawać wędkę, a wszystko muszą złowić sami? odpowiedź na to pytanie nie jest wcale takie proste, bo część osób po prostu wymaga opieki, nie jest sama w stanie na siebie zarobić.

Każdy inaczej rozumie "sens państwa", ale państwo nie musi opiekować się kimkolwiek, by być państwem. A pomoc nieporadnym jest zawsze potrzebna - dylemat jest tylko taki, czy ta pomoc powinna być z prywatnej inicjatywy, czy też może scentralizowana i wymuszona. Moim zdaniem nie ma czegoś takiego jak wymuszona dobroć - wprowadzanie przymusowych socjalistycznych wynalazków jest tylko i wyłącznie spełnieniem żądań wyborców. A wyborcami można manipulować - ja wiadomo najwięcej zyskuje ten który rozdziela pieniądze, więc rządzący chcą jej rozdzielać jak najwięcej.

Czyli muszę dokładnie opisać cykl koniunkturalny.

Te wzrosty i spadki to tak same z siebie? Jak przypływy i odpływy? Te punkty z twojej pętli można powsadzać między punkty z mojej pętli, tylko ty zaczynasz od momentu bogactwa, a ja od biedy,

cykl Kitchina (3-5 lat; państwa wysoko rozwinięte - Europa, Ameryka Północna, Australia)

3-5 lat? Czyli skoro kryzys zaczął się w 2007 roku i wtedy był szczyt, to już powinien być kolejny szczyt? I kiedy był szczyt przed szczytem w 2007 roku.

0

Te wzrosty i spadki to tak same z siebie? Jak przypływy i odpływy?

No, dokładnie. A ściślej mówiąc, wzrost powoduje upadek, upadek powoduje wzrost. W historii każdego państwa cyklu Kitchina lub Juglara znajdzie się przełomowy moment gospodarczy, który spowodował pierwszy wzrost/spadek. Państwa z cyklem Kondratiewa miały małe zmiany gospodarcze/przełomowe zmiany, ale dawno temu/w ogóle nie miały takich przełomów, i dlatego cykl koniunkturalny jest taki długi - bo kontrolowany przez mało istotne zmiany.

cykl Kitchina (3-5 lat; państwa wysoko rozwinięte - Europa, Ameryka Północna, Australia)

3-5 lat? Czyli skoro kryzys zaczął się w 2007 roku i wtedy był szczyt, to już powinien być kolejny szczyt? I kiedy był szczyt przed szczytem w 2007 roku.</quote>
Nie należy mylić cyklu koniunkturalnego z ciągłym zadłużaniem się państwa przez zakup samochodów/tabletów/mieszkań dla polityków i zatrudniania nowych ludzi (jak po nieudanym ataku na Sejm - każdemu ważniejszemu politykowi przydzielono co najmniej dwa razy więcej funkcjonariuszy). Przyglądając się wykresowi PKB jednego roku, zauważysz jedynie delikatnie machnięcia, które dziennikarze wystawiają do rangi kryzysu. Dopiero patrząc się na wykresy PKB z kilku lat można zauważyć ładne, cykliczne zmiany.

0

link
Hmm, gdzie tu jakieś cykle?

W przypadku Niemiec cykl 15 lat, czyli jak mniemam to państwo pomiędzy średnio rozwiniętym, a słabo rozwiniętym.
W przypadku Polski nie widać prawie cykli, a więc jesteśmy krajem trzeciego świata.
W przypadku Rosji już w ogóle nie wiadomo co powiedzieć.

0

Nie dobijaj mnie. Mówię to, co nas uczyła profesorka. Sam osobiście nigdy korzystałem z tej wiedzy, bo uznawałem ją za bezużyteczną.

4

Ja zacznę od tego, że pkb tak świadczy o gospodarce jak średnia arytmetyczna o zarobkach(np średnie zarobki w ms licząc z Gatesem).
Nie wiem skąd to uwielbienie do tego i tylko tego wskaźnika, ale wydaje mi się to strasznie głupie.
W ogóle wszelkie badania statystyczne(oprócz sondaży do mediów) robi się całą baterią wskaźników, bo w przeciwnym razie nic to nie daje i nic to nie znaczy.

Wystarczy podnieść VAT i już suma wartości dóbr i usług czyli słynne PKB rośnie, a państwo wcale się dzięki temu nie ma lepiej, i naród wcale od tego bogatszy nie jest.
Można też wziąć kredyt na 600Gzł i zmarnować te pieniądze na bzdury, i też to podniesie PKB, a że później trzeba będzie oddać znacznie więcej niż te 600Gzł to już się ma w D.

Gadanie w tv, że zielona wyspa i uczepienie się pkb jak rzep psiego ogona jest zwyczajnym skur*ysyństwem i chamską manipulacją, ale jakimś cudem działa, bo ludzie sobie myślą, że wszytko można zamknąć w jednym wskaźniku.

Jak walczyć?
Zmienić (nie)rząd na rzut K20, bo jest szansa, że wyrzuci się coś pozytywnego.
A poważnie, to zacząć interesować się wszystkimi wskaźnikami, a nie jednym świętym, i za każdym razem kiedy ktoś się tym jednym podnieca uświadomić mu, że on sam kompletnie nic nie znaczy.
Może jak ludzie to zrozumieją to przestaną bzdury z tv łykać jak młode pelikany.

4

Tak czytam i czytam... I za bardzo nie rozumiem, o co chodzi.

Generalnie najpierw trzeba sobie odpowiedzieć: czym jest kryzys gospodarczy? I czy to to samo, co kryzys finansowy?

Kryzysem w ekonomii nazywamy gwałtowne załamanie trendu. Ja nigdzie na obecną chwilę żadnych gwałtownych załamań nie widzę, jedynie spowolnienie gospodarki. Jest to całkowicie naturalne - po kryzysie na giełdach amerykańskim spowodowanym kryzysem na tamtejszym rynku mieszkań cały świat zaczął nieco ostrożniej podchodzić do stóp procentowych i kredytów. Ludzie - a przynajmniej część z nich - zaczęli rozumieć, że oprócz wzrostu konsumpcji potrzebny jest też wzrost produkcji. O kryzysie gospodarczym można mówić, kiedy zarówno produkcja, jak i konsumpcja idą ostro w dół.
Produkcja w Polsce nieco przyhamowała, ale należy przecież pamiętać, że była ona napędzana przez EURO 2012, więc to hamowanie jest całkowicie zrozumiałe i wcale nie można nazwać tego żadnym kryzysem.
Konsumpcja też nieco zwolniła, ale jest to spowodowane w dużej mierze zmniejszeniem ilości kredytów, także hipotecznych: http://serwisy.gazetaprawna.pl/finanse-osobiste/artykuly/641794,hipoteki_liczba_kredytow_skurczyla_sie_o_22_proc_agonia_walutowych.html
Z tego spadku powinniśmy jednak się cieszyć, bo kredyt jest bardzo złym sposobem na stymulację produkcji, gdyż prowadzi zazwyczaj do jej zmniejszenia w dłuższym biegu.

Czy mamy spowolnienie? Jak najbardziej. Jest ono naturalne, i raczej powinniśmy się cieszyć, że ludzie za jakieś 5-10 lat będą ciągle mieli pieniądze do wydawania, a nie będą spłacać odsetki.
Ale żeby to był kryzys? Nie.

Edit:
Wpadłem na genialny pomysł, jak dobrać rząd.

Otóż należy zatrudnić rzesze analityków, którzy opracują wskaźniki decyzji. Chodzi o to, żeby taki wskaźnik zawierał w sobie informację o wpływie decyzji na gospodarkę. Kandydaci do Sejmu będą musieli przez 4 lata poprzedzające kadencję wrzucać swoje decyzje do centralnej bazy danych.
Następnie zleci się jakimś studentom w ramach pracy inżynierskiej (żeby było taniej, dług publiczny w końcu duży mamy) napisanie sieci neuronowej, która za pomocą wskaźników dobierze nam najefektywniejszy skład Sejmu.

3

Edit:
Wpadłem na genialny pomysł, jak dobrać rząd.

Wiele "tęgich" mózgów już wpadało i to nie raz. A komusze ryje są przyspawane do koryta. Politycy boją się rzeczowych dyskusji, gadają co najwyżej o Kościele, aborcji, Smoleńsku, gejach, narkotykach, żebraniu o kasę z UE, matce Madzi itp itd a o gospodarce praktycznie nic. A ty chcesz ich oceniać.

Ale żeby to był kryzys? Nie.

W Grecji jest kryzys czy nie? Kraj ten jest niewypłacalny, w zasadzie już zbankrutował, bo anulowano mu część długów niedawno. A jak wiadomo, bankrut to ktoś kto jest niewypłacalny. Bankructwo to kaszka z mleczkiem, czy może jednak oznaka kryzysu?

2

Wzrost gospodarczy ma wynieść 1.4% co tak naprawdę będzie spadkiem, ponieważ dochodzi inflacja średnio 4%. Kryzysu w Polsce nie było, występuje jedynie ciągłe spowolnienie gospodarki, rozpędzona Polska po 2008 roku nie "zdążyła" zapaść w kryzys. Teraz może być całkiem inaczej.

Moim zdaniem konieczne są radykalne decyzje. Niestety na takie nie stać polski rząd. Jedno co dobre to podniesienie wieku emerytalnego. Powinno zostać podpisanych parę ważnych i prostych ustaw. Najważniejsze jest to aby zmniejszyć "zasięg" państwa, biurokrację finansowanie bezsensownych komisji, urzędów itd.

Ja bym zrobił tak:

Koniec dyskusji o przeszłości. Smoleńsk, komuna, teraz już nawet społeczeństwo kłóci się o Piłsudskiego i Dmowskiego - Paranoja, było minęło. Jeśli ktoś czuje się pokrzywdzony przez poprzedni system, cokolwiek - Od tego są SĄDY.
Na dobry początek usunął bym senat, ograniczył ilość posłów, wprowadził okręgi jednomandatowe. Posłowie nie dostawaliby honorariów. Spytacie po co? A po to aby w rządzie zasiadali ludzie na których głosujemy, i którzy rzeczywiście troszczą się o dobro kraju.
Następnie wziąłbym się za urzędników oraz budżetówkę. Jak śpiewał Kazik "Los Angeles ma 20, Warszawa ponad 700 radnych". Wszystkie te stanowiska kosztują podatników wielkie pieniądze, Polska ma wielką armię urzędników, która stale rośnie.
Większa wolność gospodarcza, mniejsze podatki, co sprawiłoby, że ludzie ambitni, z pomysłami mogliby rozwijać swoje biznesy. (Fundusze europejskie na rozwinięcie działalności to pomyłka, ale nie chcę robić off-topu).

Nie chcę pisać zbyt długiego posta więc wypisałem najciekawsze pomysły.

Miałbym też wiele ciekawych pomysłów może kontrowersyjnych, mniej ważnych ale ciekawych.

Odcięcie kościoła od kasy z budżetu, najczęstsza suma podawana przez ekonomistów to 5 mld złotych rocznie na kościół. Plus opodatkowanie, kontrola skarbowa, kościół to jedna wielka pralnia brudnych pieniędzy. Zamiast tego finansowanie Polskiej nauki. Kasa dla naukowców, żeby nie wyjeżdżali do stanów i na zachód europy.

Na przykład można by było zalegalizować zielsko. Ważne dlaczego. Byłaby to wielka szansa dla biednych regionów przygranicznych w lubuskim, zach.-pom. dolnośląskim na turystykę. Ale nie tylko dla tych regionów, dla całej Polski. W naszym kraju pod względem turystycznym nic nie ma, powiedzmy sobie szczerze :D

No to by było z ciekawszych pomysłów, ogólnie liberalna kapitalistyczna gospodarka. Każdy jest kowalem własnego losu. Niestety jest to utopia. Można powiedzieć, że zmarnowałem 10 minut swojego czasu. Polskie społeczeństwo jest głupie, nie potrafi zdystansować się do pewnych spraw, pomyśleć na trzeźwo, przyznać się do błędu. Za komuny i w latach 1990-2007 ciągnął nas wyż demograficzny. Teraz na jedną matkę przypada 1.6 dziecka, to musi upaść nawet jeśli będziemy harować po 15 godzin. Mogę pisać takie rzeczy w przeciwieństwie do polityków, którzy twierdzą, że jest świetnie, bo z trupa chcą jeszcze wycisnąć KASĘ.

0

@rafal-prog
Kłopot w tym, że ani komuna ani Smoleńsk nie zostały rozliczone, a od tak tego nie można zamieść pod dywan.

0
rafal-prog napisał(a):

Wzrost gospodarczy ma wynieść 1.4% co tak naprawdę będzie spadkiem, ponieważ dochodzi inflacja średnio 4%.

WTF?

0

Naprawdę merytoryczna dyskusja nam się tu układa, a którą bardzo trudno w innych miejscach internetu bez narażenia się na bluzgi (pomimo tego, że Smoleńsk nam się już pojawił).
Może dlatego, że pomimo, że nie znamy się osobiście, a większość pisze pod swoimi nickami i się specjalnie nie wylogowuje, żeby napisać być może "nie popularnego" posta.

@rafal-prog 1) PRZEDAWNIENIE: zgadzam się, że prawie zawsze powinno być przedawnienie, a w obecnym ustawodawstwie naszego świata jedynym wyjątkiem jest ludobójstwo. Z tego powodu odpuścił bym już II wojnę światową (pomimo, że mój dziadek był w 7miu obozach koncentracyjnych i był na nim prowadzone eksperymenty medyczne), możemy odpuścić Niemcom (nazistom?) ale rozliczenie komuny u nas nie nastąpiło i to jest duża bolączka (inne kraje to przeprowadziły w taki czy inny sposób) u nas do dzisiaj w obozie utrzymującym się przy władzy, nadal mamy setki osób uwikłanych w taki czy inny sposób (ostatnio czytałem, że nadal pracuje 200 osób, które w starym systemie były agentami), pewnie minie jeszcze z 20 lat i temat się sam rozwiąże, ale spróbuj wytłumaczyć osobom, które za komuny z powodów politycznych straciły rodzica, czy dziecko, że to wszystko trzeba zamieść pod dywan.
Podobnie jest ze Smoleńskiem, nie możemy mówić, że sprawa, w której jeszcze śledztwo się nie zakończyło jest przeszłością. Jeżeli w wypadku drogowym, na przejściu dla pieszych zginęła by Twoja majtka lub dziecko, odpuściłbyś tak po prostu, bez wyjaśnienia sprawy. Teorie spiskowe nie biorą się stąd, że ktoś je wymyśla. Problemem jest to, że dopiero po 2,5 roku prowadzone są badania na obecność materiałów wybuchowych, a to przecież jedna z największych tragedii narodowych w historii Polski, a nawet historii świata (Kennedy może się schować, choćby dlatego, że zginął sam i na oczach wszystkich, więc nikt nie mówił, że to samobójstwo...).

Dla dobrobytu na pewno najważniejsza jest praca. Jak tu jeden z przedmówców przypomniał, że w czasach dobrobytu przyzwyczajamy się do obijania a później zamiast zakasywać rękawy do pracy zaczynamy narzekać, że to ktoś inny jest winny.

@rafal-prog @) ORGANIZACJA PAŃSTWA: to czy okręgi jedno-mandatowe czy inne, ilu radnych..., to trudne tematy i na pewno musielibyśmy powołać wątek na każdy z tych tematów. Rosnąca armia urzędników nam nie sprzyja, tym bardziej, że to my musimy ich utrzymywać.

@rafal-prog @) DYSKUSJA: sposób dyskusji jest obecnie największą bolączką naszej klasy politycznej i mediów, chciałbym aby powstał "kodeks dyskusji publicznej" dla osób wypowiadających się publicznie (politycy, dziennikach, strony/fora internetowe), określający zasady dyskusji, m.in. żeby nie używać określeń obraźliwych, mam nadzieję, że pisząc "Polskie społeczeństwo jest głupie" miałeś na myśli listę polskich obywateli, na której pierwszym miejscu jesteś Ty sam.

3

Ze statystyk wynika, że najwięcej ludzi w tym roku akademickim wybrało studia informatyczne, automatykę i robotykę ale tylko dlatego, że będzie praca i ominie ich kryzys. Ahhh ale Ci ludzie naiwni :D Ciekaw jestem ile z tych osób naprawdę wytrzyma jeden rok studiów na kierunku na który poszli tylko dla kasy ;)

1

Kasa to i tak chyba większa motywacja, niż pójście na jakiś tam kierunek studiów, bo rodzice tak chcieli.

1

Ja proponuję zacząć budować w Polsce laboratoria badawcze, w których będą prowadzone badania ze wszelkich dziedzin życia, a przede wszystkim zagadnienia z pogranicza nauki czyli te jeszcze nie uznane przez społeczeństwo jak perpetuum mobile, antygrawitacja, teleportacja, prawdziwa mikroskopia atomowa (a nie rozmazane bazgroły niby atomów) itd. W zestawieniu Prof. Rybińskiego Polska w stosunku do innych państw Europejskich pod względem finansowania badań była prawie na samym końcu. W przybliżeniu 0.2% PKB (minuta 1:34) prowadzonych badań w naszym kraju. TO JEST SKANDAL!!!

0
Wibowit napisał(a):

Wiele "tęgich" mózgów już wpadało i to nie raz.

To tylko żart był.

W Grecji jest kryzys czy nie? Kraj ten jest niewypłacalny, w zasadzie już zbankrutował, bo anulowano mu część długów niedawno. A jak wiadomo, bankrut to ktoś kto jest niewypłacalny. Bankructwo to kaszka z mleczkiem, czy może jednak oznaka kryzysu?

Mówiąc językiem matematycznym - pojawiła się pewna nieciągłość, dokładnie w momencie kiedy zagranica odmówiła Grecji dalszych pożyczek. W przypadku Polski o czymś takim nie ma mowy.

W Polsce czegoś takiego nie mieliśmy, ostatnią taką nieciągłością można było nazwać koniec postkomunistycznej deflacji.

0

A słyszał ktoś z Was o człowieku, który bez wcześniejszego zamiłowania do programowania poszedł na studia programistyczne, ukończył je i pracuje w zawodzie? Ja na razie nie słyszałem...

3

Były minister skarbu Aleksander Grad po latach wiernej służby partyjnemu aparatowi i „moszczeniu” w spółkach działaczy dostał wreszcie fuchę co się zowie. W specjalnie powołanej państwowej spółce PGE PEJ1 ma odpowiadać za budowę w Polsce elektrowni atomowej. Choć nadal nie wiadomo, czy w ogóle taka powstanie, Grad już od miesięcy pobiera ponad 50 tysięcy złotych brutto pensji.
http://praca.wp.pl/title,Chcesz-prace-wstap-do-partii,wid,15138955,wiadomosc.html

Widać kryzys nie dotyczy działaczy PO i można wysiedzieć 50 kafli nic nie robiąc.

0
mk761203 napisał(a):

A słyszał ktoś z Was o człowieku, który bez wcześniejszego zamiłowania do programowania poszedł na studia programistyczne, ukończył je i pracuje w zawodzie? Ja na razie nie słyszałem...

Tak, znam co najmniej kilka osób, które pracują jako programiści mimo, że wcale im na tym jakoś specjalnie nie zależy.

Z programowania jest dobra kasa, to i ludzie na to idą.

4

Sz.P. premier o kryzysie: http://www.hotmoney.pl/artykul/tusk-w-polsce-nie-ma-kryzysu-nie-wywolujmy-wilka-z-lasu-28518
Oczywiście bezczelnie posługuje się tylko świętym pkb i łże, że wszyscy ministrowie zajmują się gospodarką. Nawet jeżeli to byłaby prawda, to znaczy, że minister gospodarki jest do niczego, że wszyscy inni muszą mu pomagać, a poza tym wszyscy inni robią nie to co powinni.
Zauważyłem też coś ciekawego: Jak chce podnieść jakiś podatek to ma wymówkę "kryzys", a jak nie chce, to spoko, nie ma kryzysu.

0

Według danych NBP polskie banki zarobiły już w tym roku ponad 12 mld złotych czystego zysku netto.
http://www.forbes.pl/artykuly/sekcje/wydarzenia/banki-zarobily-juz-12-mld-zl,30955,1

Nie rozumiem co to znaczy "zarobiły". Bardziej mi pasuje określenie "ukradły", bo banki nie produkują dóbr ani nie świadczą żadnych usług, za które powinno się płacić.
Mnie osobiście to bulwersuje. Zabierają kasę biednym ludziom.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1