Nikt nie był mi dziś i wczoraj w stanie powiedzieć, co zrobić w wypadku zgubienia dowodu. Może tutaj ktoś się orientuje? W domu suszą mi głowę, żeby zadzwonić na policję('bo tak się robi'), no ale dowód zgubiłam a nie skradziono mi. Kobieta w urzędzie gminy głosem mówiącym 'niezawracajmidupy-piję-kawę' poinformowała, że osobiście muszę przyjść zgłosić i złożyć wniosek o nowy, bo na telefon to tylko pizza; a to dopiero będę mogła zrobić w poniedziałek.
Jest też nikła szansa, że ktoś go odeśle lub załoga Pyrkonu ma go w swoim magazynie rzeczy znalezionych wśród trampek, ręczników i innych fantów. Czekać aż 'się' znajdzie, czy lepiej będzie jak najszybciej nowy wyrobić?
Jakieś rady dla sehaninka-gapy? D: