Hej.
Ja robiłem. Marooned też, jakoś kiedyś wymienialiśmy wrażenia na PM.
Robiłem w 2006 roku w tej klinice:
http://www.okolaser.com.pl/
Wcześniej (4-5 lat wcześniej) w tej samej klinice zabieg miał mój nauczyciel informatyki. Do dzisiaj obaj cieszymy się poprawnym widzeniem :)
Ja miałem wadę -1,75 i -1,5, więc bez tragedii, ale okulary dokuczały, przeszkadzały i były nielubiane. Nie potrzebowałem tego, do pracy, szkoły czy wojska, po prostu zrobiłem dla siebie.
Mój nauczyciel miał coś ok. -3.
Opowiem jak było:)
Miałem w planie zrobić zabieg najpierw na jedno oko, a po miesiącu gdyby nie wypłynęło lub też nie zbielało to odważę się na drugie.
Badania przeszedłem ok. Cenę badań odliczają od ceny pierwszego oka jeżeli się kwalifikujesz na zabieg, a jeżeli nie to przepada.
Badania miałem we wtorek, dostałem kropelki, pozaglądali w oczy, później wywiad z doktor prowadzącą.
Pani doktor kiedy powiedziałem o planie robienia jednego oka, odradziła. Powiedziała że mózg o wiele lepiej reaguje na taką nagłą zmianę ostrości widzenia, jeżeli jest to równomierne na oboje oczu. Ale ja jednak bojąc sie powiedziałem ze jedno oko, aleeee zapytałem czy gdybym się namyślił to do kiedy mam podjąć decyzję, i okazało się, że mogę powiedzieć o tym przed samym zabiegiem.
Zabieg zaplanowany był na czwartek. We wtorek dostałem kopię umowy i regulamin (było tam coś, że jak nie będę o siebie dbał i mi się zepsuje to nie ich wina, ale jeżeli będę uważał to w ciągu pól roku jak coś sie stanie to poprawia w ramach gwarancji ). Oczywiście po zabiegu bezwzględny zakaz dźwigania, latania samolotem i chyba odwiedzania tropików. Po pół roku od zabiegu można już nawet wyczynowo uprawiać sport.
W środę zadzwonił ktoś z kliniki zapytać czy sie nie rozmyśliłem.
W między czasie zrobiłem coś bardzo głupiego. A mianowicie znalazłem gdzieś na necie filmik z takiego zabiegu, gdzie rogówka zdejmowana jest przez jakieś mechaniczne ramię. Wyglądało to jak ścięcie skorupki z jaka na miękko!! I po tym filmie to dopiero miękko zrobiło mi się w kolanach. Przecież ta bezduszna maszyna nie zauważy czy obcina czubek oka , czy jednak tnie w połowie !!! brrrrrrrrrrrrrr Żałowałem że to obejrzałem!
Stawiłem się jednak w czwartek (z osobą towarzyszącą, do prowadzenia ślepego za rękę) i powiedziałem że zaryzykuję dwoje oczu na raz.
Zapakowany w papierowy fartuszek i czepek siedziałem w jakiejś sali przedoperacyjnej. Dostałem prochy do połknięcia (ibuprom i coś jeszcze) a co 5 minut przybiegała Pani pielęgniarka i wpuszczała mi kropelki znieczulające.
Kiedy już moje gałki oczne nie poruszały sie i musiałem kręcić całą głową aby dojrzeć cokolwiek przez mgłę , dostałem do podpisania moją kopię umowy :) (okazało się, że jednak tą samą która dostałem do domu, ale odpowiednią chwilę to sobie wybrali :))
Ogólnie czekałem ok 30-45 minut. Trafiłem na stół. jedno oko mi zaklejono, w drugie jakiś metalowy rozwieracz, powieki przyklejone na czoło i policzek :) Chociaż widziałem przez mgłę to Pani doktor mówiła co się będzie działo. Powiedziała że zobaczę igłę ale nie będzie mnie kłuła tylko poleje się z niej płyn. Po zalaniu widziałem jeszcze mniej ale kontur tej igły widziałem.
Igła zaczęła poruszać się po okręgu i po chwili tak jakby otworzyło mi się klapka na oku bo zrobiło się jaśniej. Jak się domyśliłem było to rozcinanie rogówki, które miał robić bezduszny robot, nie poczułem nic ani nie zauważyłem całej tej operacji, więc tragedii nie było.
Pani doktor powiedziała abym patrzył prosto na czerwone światełko, czyli laser. I zaczęła się korekcja. Laser pracował impulsowo i brzmiał jak iskra z łuku elektrycznego. Światło lasera bardzo małe i wcale nie tak oślepiające jak się spodziewałem. Po kilku sekundach byłem już pewien, że wytrzymam te 30 sekund. W trakcie poczułem ciekawy zapach i pomyślałem że tak właśnie pachnie moje gotowane oko :) Te proszki które wcześniej mi podali były jakieś uspokajające jednak.
Po 30 sekundach ponownie jakieś płyn na oko, widziałem jak zamykana jest klapka z podciętej wcześniej rogówki i na to jakaś polimerowa soczewka kontaktowa, o czym Pani doktor mnie informowała.
No i drugie oko identycznie, tylko że jakimś cudem oko mi się trochę poruszało więc byłem upominany o patrzenie na czerwony punkcik i nie poruszanie okiem.
Po laserku jeszcze 2-3 minutki na leżąco na stole zabiegowym i powoli miałem się podnosić.
Przeszedłem do zaciemnionego pokoju przed/pooperacyjnego i trafiłem na leżankę. Dostałem ciemne okulary i chyba ponownie jakieś leki (ale nie pamiętam dokładnie). Oczy trochę piekły ale tragedii nie było. Dostałem jakieś ochraniacze na noc i receptę na kropelki i żel do oczu.
Po pół godziny mogłem już opuści klinikę i udać się do domu.
Już następnego dnia w piątek musiałem stawić się na kontrolę. W normalnym gabinecie lekarskim trafiłem na fotel, a kiedy Pani doktor zapytała jak oczy, to ja przeczytałem dolną linijkę literek z tablicy naprzeciw :p
Pani doktor powiedziała „Bardzo fajnie, ale pan się nie cieszy, to minie !!” hehehe. Rozwaliła mnie tym.
Zabieg miałem wykonywany starszą metodą LASEK która wymagała tygodniowej rekonwalescencji. Przez ten tydzień pod plastikową soczewką kontaktową miała obumrzeć i złuszczyć się odcięta część rogówki, i jednocześnie odrosnąć nowa. Dlatego też przy naprawionym już wzroku i przejrzystej jeszcze rogówce widziałem tak dobrze dzień po zabiegu.
Tydzień rekonwalescencji był ciężki ale nie tragiczny. Spędziłem go praktycznie leżąc w zaciemnionym pokoju i słuchając muzyki, lub gadając z odwiedzającymi mnie osobami. Straszne nudy, ale zależało mi żeby wszystko się ładnie zagoiło i oszczędzałem wzrok jak mogłem. Poza tym we wtorek był finał piłkarskich MŚ i musiałem to obejrzeć ;]
W trakcie tego tygodnia 5 rodzajów kropelek 5 razy dziennie. A na noc żel do oczu. Rano kiedy się budziłem maiłem wrażenie piasku w oczach, otwieranie ich zajmowało mi kilka minut, ale dało się wytrzymać. Najgorsze były chwile kiedy pod soczewką łuszczyła się rogówka. Uczucie jakby do oka wpadła Ci przelatująca mucha wielkości krowy, oko odruchowo mrużyło się, przez co jeszcze bardziej drapało i tak przez kilka/kilkadziesiąt sekund aż udało się wyłzawić ten okruszek.
Ale takie sytuacje zdarzały się max 4-5 razy dziennie, przez 4-5 dni i dało się wytrzymać.
Po tygodniu od zabiegu kolejna wizyta. Wszystko goiło się ok więc zdjęto mi soczewki.
Zapytałem jak mam teraz wracać do normalnego życia? Kiedy można usiąść przed TV/komputerem, poczytać gazetę. I tutaj kolejne miłe zaskoczenie gdyż otrzymałem odpowiedź, że mam jak najwięcej siedzieć przed TV, komputerem , czy gazetami. Mam używać wzroku tak samo jak robiłem to przed zabiegiem i nie oszczędzać go.
Wydrukowałem sobie tablicę z literkami jak w gabinecie okulisty, i codziennie rano po przebudzeniu wysalałem i stroiłem wzrok zauważając znaczące postępy.
Z każdym kolejnym tygodniem po zabiegu kropelki zapuszczałem 1 raz rzadziej.
Po 2 tygodniach od zabiegu jeździłem już samochodem i nie było niebezpieczeństwa. Chociaż wzrok poprawiał mi się tak ok. 1 miesiąca do stanu który mam teraz.
Po 1 miesiącu od zabiegu byłem na wizycie i wszystko OK. Kolejna wizyta 3 miesiące po zabiegu i również OK. Na ostatnią wizytę 6 miesięcy po zabiegu już nie pojechałem.
Wzrok do dzisiaj mam OK. Rok po moim zabiegu w tej samej klinice robiła laser moja znajoma i też u niej wszystko OK
Dlatego też każdemu polecam i polecałem już w miesiąc po swoim zabiegu. Wszystkie niedogodności nie były aż takie ciężkie do zniesienia i nie żałuję decyzji robienia obojga oczu jednocześnie.
Mój nauczyciel który robił wcześniej miał zabiegi w odstępie 1,5 miesiąca i też wiem że na oboje oczu widzi tak samo. Ale on jest hardcorem, na każdy zabieg stawiał się sam i po każdym zabiegu wracał samochodem 200km jako kierowca !! ;]
Ani on, ani ja nie mieliśmy efektu glaze czy halo. Sporo czytałem o tym przed decyzją o zabiegu, i chociaż wiedziałem czego szukać to nie zauważyłem tych efektów.
Przez pierwszy rok po zabiegu zauważyłem jednak gorsze widzenie po zmroku, od tego jakie miałem w okularach. Teraz nie wiem czy to się poprawiło czy ja się przyzwyczaiłem ale problemu nie zauważam. Prowadzenie auta nocą nie sprawia mi problemów.
A teraz odrobina mniej ciekawych wieści :)
Zabieg miałem w lipcu i jeszcze przez rok po zabiegu stosowałem sztuczne łzy gdyż czułem suchość w oku, zwłaszcza zimą przy centralnym ogrzewaniu.
Na każdym zdjęciu z fleszem od tamtej pory mam czerwone ślepia. Nawet jeżeli aparat ma „pseudo system redukcji podwójnym błyśnięciem” .
W klinice korekcji wzroku, prawie wszyscy nosili okulary! Pani na recepcji, moja doktor prowadząca, Panie które robiły mi badania, oraz jakiś tam profesor chirurg okulista. Bardzo ciekawie!
No i tyle z moich doświadczeń z laserową korekcja. Bardzo dużo czytałem wcześniej i z tego co wywnioskowałem to te większe i wrodzone wady ludziom potrafiły się odnowić po jakimś czasie. Ja miałem wadę nabytą i odpukać na razie mi się nie odnowiła.
Ogólnie od zabiegu wszystkim polecam. Ja okularów nie lubiłem a soczewek nigdy nie nosiłem.
PS. Dawno nic nie pisałem i zapomniałem jaka mam stopkę hehe. To właśnie przez nią zaczepił mnie Marooned