Wybór studiów informatycznych

0

Mam przed sobą wybór studiów informatycznych. Chciałabym iść na PW/AGH, ale jestem w nie najlepszej sytuacji finansowej. Jako alternatywę mam lubelskie uczelnie, o których słyszałam same negatywne opinie (jeśli ktoś ma inne doświadczenia, chętnie posłucham).

Stąd moje pytanie: czy warto studiować na czołowej uczelni (wtedy będę musiała pracować) czy lepiej zostać u siebie i wykorzystywać czas wolny na douczanie się we własnym zakresie? Tzn. czy przy dużym nakładzie pracy mimo wszystko mogę być "do tyłu" ze względu na niższy poziom?

1
kasia31 napisał(a):

Tzn. czy przy dużym nakładzie pracy mimo wszystko mogę być "do tyłu" ze względu na niższy poziom?

Jeżeli nie planujesz pracy w jakiś czołowych R&D, to nie - i tak większość będzie miała w nosie jaki tam był poziom.

0

ej poleccie jakis rym do "lajkować"

a i kierunki na uw / pw na ktore zawsze mozna sie wbić nie ważne z jakimi wynikami z matur rozsrz.

#prosze

1

zacznij studia gdziekolwiek, ucz sie we wlasnym zakresie i jak najszybciej znajdz prace.
nie zauwazylam prawidlowosci w roznicach umiejetnosci miedzy absolwentami agh, pw a jakimis uczelniami o ktorych slyszal tylko studiujacy.

0

jak zdalem mature to mysle

po budownictwie bede budowal domy/bloki

po mechanice bede budowal samochody/pociagi/samoloty

tak sobie wtedy myslalem

0

wtedy moje mysli byly in heaven

teraz sie pozmienialo

studiowalem 2001-2006

1

Nie zgadzam się z tym 'jak najszybciej znajdź pracę'. Aby dobrze wykorzystać studia potrzebny jest czas. Zrozumienie takich rzeczy jak elektrotechnika teoretyczna, mechanika kwantowa, równania różniczkowe, metody numeryczne czy fizyka wymaga czasu i osiągnięcia pewnej dojrzałości w myśleniu (i najważniejsze: wyboru odpowiedniego kierunku, niekoniecznie infy). Warto to zrobić, ponieważ zrozumienie pewnych rzeczy pozwoli samodzielnie uczyć się pewnych trudnych rzeczy, które są nieosiągalne (tzn. czytanie pewnej specjalistycznej literatury wymaga np. pewnego aparatu matematycznego) dla osób które na studia nie poszły (np. trudne problemy matematyczne czy fizyczne). Nie można dobrze zrozumieć pewnych zagadnień szczerze nie poświęcając na nie czasu: do pewnej wiedzy należy dojrzeć. Dobrze odbyte studia pozwalają osiągnąć tą dojrzałość. Mi studia dały pod tym względem bardzo dużo, otworzyły oczy na wiele rzeczy. I nikt mi tego nie zabierze.

Jak ktoś chce potraktować programowanie jak szkołę zawodową, bo po prostu chce być programistą (pisanie w jee czy tam jakiś springu jako szeregowy programista do końca zawodowej kariery (80+ wiek?)) powinien raczej od razu iść do pracy i pisać kod (dla bezpieczeństwa jednak zaoczne studia to większe bezpieczeństwo). Zyska więcej doświadczenia. Jednak brak wykształcenia strasznie słabo wygląda z perspektywy klienta (chyba, że nadrabia się specjalistycznymi certyfikatami np. od SAP jak pracuje się w branży ERP). Klienci patrzą na takie rzeczy. Może to słabo wyglądać w przypadku składania ofert (a tam często umieszcza się CV programistów). Ciężko też, aby z perspektywy długoterminowej pod projektem podpisywała się osoba bez wyższego wykształcenia (np. jako PM, architekt albo poważny analityk). Klienci tego nie kupują. Co innego jak jest się częścią wielkiej korpo machiny i jest się programistą głęboko ukrytym w bebechach organizacji. Wtedy wystarczy dobrze wykonywać swoją pracę.

Programowania na studiach nie nauczą. Jak ktoś chce nauczy się jednak specyficznego myślenia, a to też jest wartościowe. Sugeruje do 5 semestru skupić się na studiach i pouczyć się teorii i rzeczy na które w przyszłości nie będzie czasu. Od 6 semestru pracować co najmniej na 4/5. Przez całe życie będzie można uczyć się Javy, .NET i Enterprise Integration. Na wszystko w życiu przyjdzie czas. :)

Pamiętaj, że studia są dla Ciebie. Nic na siłę.

2

Jest pewna racja w stwierdzeniu, że "lepiej papier mieć niż nie mieć". Zawsze może się przydać, a jeżeli jest się jeszcze młodym i można w razie jakiegoś niepowodzenia liczyć na wsparcie rodziny to warto te studia zrobić, imprezy to nie jest całe życie, a po 30 z dzieciakami i wydatkami na karku może nie być czasu na studiowanie.
Co do wyboru uczelni to żadna nie nauczy Ciebie niczego na siłę, musisz sama tego chcieć. Ze swojego doświadczenia na Politechnice Lubelskiej (informatyka niestacjonarnie) powiem Ci, ze osobiście jestem zadowolony. Co do jakości kształcenia nie mam niestety porównania, jednak zdarzyło mi się słyszeć opinię, że na tej uczelni "coś jeszcze wymagają" :) W mojej opinii błędem jest myślenie, że "studia nauczą". Studia co najwyżej pokażą, że coś takiego jest, będą wymagać pewnych podstaw, a jak ktoś chce to może sobie dany temat zgłębić w wolnej chwili.
Sporo też zależy z jakim nastawieniem i po co idzie się studiować. Jedni idą, aby przez kolejne 5 lat przedłużyć sobie dzieciństwo i poimprezować, inni żeby zdobyć papier, a inni rzeczywiście chcą się coś nauczyć.

1

Dużo zależy od zależy. Po pierwsze firmy tworzą programy staży studenckich i w przypadku IT nawet za to płacą. Zatem można kombinować dobra uczelnia + staż od samego początku i po 3 latach masz licencjata i 3 lata doświadczenia. To działa w PL, ale na zachodzie pracę z okresu studiów różnie traktują, zazwyczaj jako niebyłą (dlaczego nie pytaj, po prostu taki klimat).
Po drugie w Lublinie jak kojarzę otwiera się jakiś germański oprawca ze swoim center of excellence. Zatem można zrobić pewne combo, czyli tańsze studia w regionie + praca.
Po trzecie, na studiach uczą o rzeczach, których użycie w pracy wymaga trochę doświadczenia. Na początku pracy i tak będziesz uczyć się zupełnie innych rzeczy niż to co na studiach. Dlatego ważne jest samokształcenie.
Po czwarte wybór uczelni i kierunku to sprawa indywidualna. Warto spojrzeć na kadrę, ale nie daje to gwarancji, że wykładowcy nie będą odbębniać i lecieć dalej. Metody na to nie ma.

0

Parę lat temu dowiedziałem się ze sporym zdziwieniem, że mój promotor z PWr, naprawdę łebski gość, obecnie dorabia do emerytury nauczając na jakiejś tam PWSZ. Porównałem programy nauczania informatyki z polibudy i tejże zawodówki, wyszło że są praktycznie identyczne. Kadra też na PWSZ jest niczego sobie, nie tylko mój profesor, ale i jakiś matematyk z Rosji itp. Czyli nawet na ciężkim zadupiu można się nauczyć tego samego co w dużym mieście.
Są jednak dwie różnice. Pierwsza, to koledzy ze studiów. Na dobrej uczelni jest przewaga zdolnych studentów, więc wykładowcy gonią z materiałem, nie przejmując się tymi co nie nadążają. Na słabej uczelni muszą się dopasować do najsłabszych, bo inaczej po pierwszym semestrze nie będzie kogo uczyć.
Druga wada to ta, że w dużym mieście jest dużo możliwości dorobienia sobie na studia. Niekoniecznie jako informatyk. W efekcie studia w Krakowie mogą wyjść taniej niż w Lublinie.

2

@margor90
nie bylo mi dane 'otworzenie oczu' przez studia wiec ciezko mi sie wypowiadac czy i jak wiele stracilam. nie bylo (i raczej nie bedzie) mi dane zglebic rownan rozniczkowych, mechaniki kwantowej czy elektrotechniki teoretycznej. nie jestem w stanie zrozumiec tego 'dojrzewania do wiedzy', brzmi dumnie, ale co to daje komus kto nie prowadzi dzialalnosci naukowej? jasne ze lepiej wiedziec wiecej niz mniej, ale komus kto przez wiekszosc czasu patrzy na kod chyba bardziej by sie przydala socjologia albo kulturoznawstwo.

ze wzgledu na tylko dobra mature i kiepska sytuacje finansowa zaczelam szukac pracy jeszcze przed ogloszeniem wynikow. przez 10 lat pracy w roznych miejscach, nikt nie mial mi za zle ze nie mam wyksztalcenia.
oczywiscie nie neguje sensu studiow i nikomu nie odradzam, ale gadanie bzdur typu ze bez studiow to bedziesz 'szeregowym programista' a po studiach architektem albo 'powaznym analitykiem' jest co najmniej nie na miejscu. to ze jakas firma ma takie zasady to tylko wspolczuc :)
klienci z ktorymi zdarzylo mi sie pracowac (nie byly to wdrozenia SAPa) chcieli zarobic jak najwiecej pieniedzy na rozwiazaniu przy ktorym pracowalam, a nie jarac sie ze taki mgr inz. im sie bawi kodem.

z czystej zlosliwosci powiem - stosunkowo czesto absolwenci ktorzy maja duuzo certyfikatow, szkolen, 2 skonczone kierunki i ogolnie miodne cv okazuja sie wypadac gorzej od ludzi ktorzy po prostu chca dorobic na 3-4 roku studiow... nie startuja na 'powaznych analitykow' tylko na junior java developerow :) i sa odrzucani przez nieukow jak ja (zawisc!!!)

'na wszystko przyjdzie czas' to bardzo oklepany slogan, jako alternatywe dam inny, mysle ze troche glebszy - szkoda marnowac czasu jesli nie interesuje cie wiekszosc z programu studiow i studenckie zycie

0
katelx napisał(a):

@margor90
nie bylo mi dane 'otworzenie oczu' przez studia wiec ciezko mi sie wypowiadac czy i jak wiele stracilam. nie bylo (i raczej nie bedzie) mi dane zglebic rownan rozniczkowych, mechaniki kwantowej czy elektrotechniki teoretycznej. nie jestem w stanie zrozumiec tego 'dojrzewania do wiedzy', brzmi dumnie, ale co to daje komus kto nie prowadzi dzialalnosci naukowej? jasne ze lepiej wiedziec wiecej niz mniej, ale komus kto przez wiekszosc czasu patrzy na kod chyba bardziej by sie przydala socjologia albo kulturoznawstwo.

Osobiście uważam, że jest to bardzo fajne tak do 3 roku. Dzięki temu można poszerzyć horyznty. Tu nie chodzi o zyski, a o zwyczajną ciekawość świata. W momencie, gdy rozpocząłem pracę (praktycznie full time) od końca 3 roku kompletnie zmieniły mi się priorytety. Nie mam żadnego problemu z przestawieniem się na myślenie dziedzinowe czy naukę technologii zamiast np. teorii fizycznych. Miałem to szczęście, że nie miałem ciśnienia finansowego (co się w pewnym momencie zmieniło). Dodam, ze od kiedy poszedłem do pracy to studia służą mi co najwyżej do poszerzenia horyzontów w dziedzinach, w których pracuje (unikam nowych tematów).

ze wzgledu na tylko dobra mature i kiepska sytuacje finansowa zaczelam szukac pracy jeszcze przed ogloszeniem wynikow. przez 10 lat pracy w roznych miejscach, nikt nie mial mi za zle ze nie mam wyksztalcenia.

10 lat pracy to wcale nie jest tak dużo. Weź pod uwagę, że do emerytury będziesz jeszcze długo pracować i nie możesz założyć, że nie będziesz robić np. specjalistycznych kursów. We wielu branżach wstępem do specjalistycznych kursów jest np. dyplom magistra inżyniera (uprawnienia w budownictwie albo np. w elektrotechnice). Bez tego jest strasznie słabo. Może się też zdarzyć, że będzie i tak w IT. Wiele osób ma już dosyć panującego dzikiego zachodu, bo jakość usług spada. W końcu strasznie słabo, jakby programista nie wiedział, że np. nie robi się obliczeń finansowych na typach zmiennopozycyjnych. Nie zdziwie się jeśli znajdą się kraje / organizacje, które mogą ustandaryzować takie rzeczy i zapewnić, że osoba X ma podstawową wiedzę, aby coś robić. Dyplom w przyszłości może się przydać.

chcieli zarobic jak najwiecej pieniedzy na rozwiazaniu przy ktorym pracowalam, a nie jarac sie ze taki mgr inz. im sie bawi kodem.

Czasem klienciu mogliby się bać tak jak np. ludzie boją się być leczeni przez lekarzy, których kompetencje nie zostaną potwierdzone przez Izbę Lekarską. Dlatego uważam, że odpowiedzialność za projekt powinna spoczywać na osobach posiadających pewne uprawnienia (np. dziedzinowe).

z czystej zlosliwosci powiem - stosunkowo czesto absolwenci ktorzy maja duuzo certyfikatow, szkolen, 2 skonczone kierunki i ogolnie miodne cv okazuja sie wypadac gorzej od ludzi ktorzy po prostu chca dorobic na 3-4 roku studiow... nie startuja na 'powaznych analitykow' tylko na junior java developerow :) i sa odrzucani przez nieukow jak ja (zawisc!!!)

Ja natomist uważam, że każda kompetencja jest cenna. I nie mam problemu z tym, że ludzie chcą się uczyć. Znam też przypadki mnóstwo ludzi bez wykształcenia, którzy w mojej subiektywniej ocenie wypadają nieco słabiej niż osoby po studiach. Dorabianie na 3 roku to już jest standard w tej chwili. Mimo to uznałem, że warto pracować fulltime i kończyć magisterkę, bo w przyszłości otworzy mi to nowe możliwości. Kwestia organizacji czasu.

oczywiscie nie neguje sensu studiow i nikomu nie odradzam, ale gadanie bzdur typu ze bez studiow to bedziesz 'szeregowym programista' a po studiach architektem albo 'powaznym analitykiem' jest co najmniej nie na miejscu. to ze jakas firma ma takie zasady to tylko wspolczuc :)

Studia to jedno, doświadczenie to drugie. Uważam, że potrzebne jest jedno i drugie. Moim zdaniem praca od 3 roku to jest złoty środek, jak kogoś stać. Myślę, że mając 5 lat doświadczenia na różnych projektach spokojnie można pracować jako np. architekt. I uważam, że słabo wygląda brak wykształcenia. Jeszcze słabiej wygląda wykształcenie, a kompletny brak umiejętności. Doświadczenie jest oczywiście ważniejsze (bo liczy się dostarczanie wysokiej jakości - na ile to możliwe - rozwiązań w skończonym czasie). Gdybym miał zatrudnić programistę patrzyłbym tylko na doświadczenie. Gdybym szukał osoby mającej reprezentować firmę / mieć kontakt z klientem wykształcenie byłoby dużym atutem.

szkoda marnowac czasu jesli nie interesuje cie wiekszosc z programu studiow i studenckie zycie

Zgadzam się w pełni. Niebezpiecznie jest jednak doradzam ludziom pójscia od razu do pracy na podstawie własnych, subiektywnych doświadzeń: to duża odpowiedzialność. Znam przypadki wielu osób, które skomplikowały sobie życie w PL z powodu braku dyplomów. Jak ktoś ma ciśnienie finansowe i nie ma wyboru to się nie zastanawia tylko idzie do pracy. Za granicą może być inaczej.

2

przeciez nie odradzam studiow, jedyne co robie to namawiam do szybkiego podjecia pracy jesli ktos chce byc programista.

mysle ze 10 lat to wystarczajaco dlugo zeby miec jako takie rozeznanie.
nie bardzo wiem o jakich specjalistycznych kursach mowisz, jakies przyklady kursow (umiejetnosci twarde) dla doswiadczonych programistow ktore maja sens?
wydaje mi sie ze tendencja w IT jest dokladnie odwrotna, nawet w korporacjach ktore uwielbiaja wszystko opakowywac w procedury i regulki, ludzie widza ze decyzja ze ktos powinien pisac dla nich soft bo jest mgr inz, ma cetyfikat cisco i pare mcts'ow nie jest wcale taka oczywista.

to ze ktos bedzie uzywal double do trzymania bid/ask nijak ma sie do studiow. rok temu przejelam projekt po dwoch gosciach ze stanow ktorzy zakladam byli swietnie wyksztalceni, uzywali double bo stwierdzili ze bedzie wydajniej, po prostu beda sie bardziej pilnowac i tyle :) jak sie pewnie domyslasz, troche sie przeliczyli

odpowiedzialnosc za projekt spoczywac powinna na zaufanych i kompetentnych osobach. gdy projekt pada to papierki magistra nie sprawiaja ze boli mniej.

lekarz ma umiejetnosci potwierdzone (oprocz reputacji i statystyk) stosownymi egzaminami, wymaganymi prawnie. w wypadku programisty egzaminem jest rozmowa kwalifikacyjna a potem wyznacznikiem jest jego wydajnosc, taka specyfika zawodu.

mysle ze przy dzisiejszym dostepie do informacji studia beda tracily na znaczeniu, moze nie we wszystkich dziedzinach, ale ciezko mi sobie wyobrazic ze zostane kiedys bez pracy bo nie mam dyplomu.

1
katelx napisał(a):

przeciez nie odradzam studiow, jedyne co robie to namawiam do szybkiego podjecia pracy jesli ktos chce byc programista.

Tak, ale gdybyś była na dziennych studiach technicznych to byś wiedziała, że szybko != jak najszybciej. Ciężko skupić się na pewnych zagadnieniach jak się pracuje. Pełna zgoda, ze jak najwcześniejsze łapanie doświadczenia to dobry pomysł. Jednak pracodawcy nie chca się bawić w studentów na 2/5 etatu. Dlatego w praktyce bezpiecznie rozpocząc pracę w rozsądnym wymiarze. @Koziołek zwrócił uwagę, że uczelnie ewoluują i dopasowują się do nowej sytuacji na runku, tak powinno być.

nie bardzo wiem o jakich specjalistycznych kursach mowisz, jakies przyklady kursow (umiejetnosci twarde) dla doswiadczonych programistow ktore maja sens?

Wszelkie kursy związane z dziedziną np. powiązane z ERP(ami), np. konkretny moduł specjalistyczny (nieważne jaki vendor). Jest ich wiele, taka wiedza przydaje się doświadczonym programistom tych konkretnych rozwiązań. Może też np. spowodować oszczędności, bo dzięki znajomości dziedziny nie będzie się pisać softu do czegoś co można osiągnać np. za pomocą konfiguracji. Jest to trochę jak znajomość wzorców projektowych. Dotyczy to w sumie bardziej konsultantów niż programistów. Pozwala też unikać antywzorców. Nie wszystko jest dostępne w Internecie.

wydaje mi sie ze tendencja w IT jest dokladnie odwrotna, nawet w korporacjach ktore uwielbiaja wszystko opakowywac w procedury i regulki, ludzie widza ze decyzja ze ktos powinien pisac dla nich soft bo jest mgr inz, ma cetyfikat cisco i pare mcts'ow nie jest wcale taka oczywista.

Nie jest oczywista, ale to zawsze jest atut. Poza tym korporacja musi wygrać projekt. Aby klient zaakceptował wykonawce powinien stwierdzić, że dany wykonawca rokuje, czyli ktoś potwierdził jego wiedzę. To atut.

to ze ktos bedzie uzywal double do trzymania bid/ask nijak ma sie do studiow. rok temu przejelam projekt po dwoch gosciach ze stanow ktorzy zakladam byli swietnie wyksztalceni, uzywali double bo stwierdzili ze bedzie wydajniej, po prostu beda sie bardziej pilnowac i tyle :) jak sie pewnie domyslasz, troche sie przeliczyli

Takich rzeczy uczą na studiach. Jeśli ktoś jest nieukiem to już niestety jego problem (i osób, które skorzystają z rozwązania i np. otrzymają straty, nie wspomonając już o koleżankach i kolegach, którzy muszą poprawiać takie fuckupy). Organizacja mogła w ten sposób narobic poważnych strat finansowych. Jak ktoś tego nie wiedział to był nieukiem. Studia dobrze wpływają na znajomość tego typu zagadnień, to są podstawy.

odpowiedzialnosc za projekt spoczywac powinna na zaufanych i kompetentnych osobach. gdy projekt pada to papierki managera nie sprawiaja ze boli mniej.

Pełna zgoda. Jednak mając do wyboru wykonawcę z papierkami i wykonawcę bez papierków z tym samym portfolio to wybiorę tego z papierkiem. Lepiej rokuje.

lekarz ma umiejetnosci potwierdzone (oprocz reputacji i statystyk) stosownymi egzaminami, wymaganymi prawnie. w wypadku programisty egzaminem jest rozmowa kwalifikacyjna a potem wyznacznikiem jest jego wydajnosc, taka specyfika zawodu.

Jednak, gdy programista/inżynier wykonuje np. odpowiedzialną pracę, która może mieć wpływ na zdrowie i bezpieczeństwo ludzi to moim zdaniem powinien podlegać takim samym restrukcjom co lekarz. Ktoś powinien sprawdzić, czy ta osoba rokuje do wykonania tej pracy.

mysle ze przy dzisiejszym dostepie do informacji studia beda tracily na znaczeniu, moze nie we wszystkich dziedzinach, ale

Studia nie będą traciły na znaczeniu, póki będa na nie uczęszczać ludzie chcący się czegoś nauczyć. Studia są warte dokładnie tyle ile student z nich wyniesie. Po prostu oprócz studiów wymaga się jeszcze doświadczenia: taki klimat. Można nie zrobić mgr (licencjat/inż. trzeba), ale na pewnym etapie staje się przed wyborem pracuje i robię magisterę czy tylko pracuję. Jak już wspomniałem dla mnie to głównie poszerzenie horyzontów (inż.). Jeśli chodzi o drugi stopień to już papier (ale i tak sporo udało się wynieść, dzięki własnej organizacji planu studiów i układom na uczelni).

ciezko mi sobie wyobrazic ze zostane kiedys bez pracy bo nie mam dyplomu.

Jakaś praca będzie zawsze. Jeśli np. w pewnym wieku uznasz, że programowanie Cię nie kręci firma może zarządać np. dyplomu MBA, aby reprezentować firmę jako PM. Można też trafić na jakąś formalną ścianę i beton organizacji (czego nikomu nie życzę, ale się zdarza). Po prostu to się lepiej sprzedaje. A w przypadku oprogramowania sprzedaż również jest ważna.

0

To co jest na studiach, tak samo jest dostępne w bibliotekach czy w necie. Tyle, że może na studiach to ładnie podane, a tak to musisz ogarnąć to samemu. Czy to źle? Chyba niekoniecznie, bo uczysz się w swoim tempie, tego co potrzebujesz.

Program studiów informatycznych jest przeładowany o tyle, że uczy się tam zagadnień na tyle zaawansowanych, że większość studentów nie będzie umiała tego wykorzystać w praktyce. Nauczą się wyższej matematyki, a potem zostaną juniorami i będą klepać przysłowiowe formatki. Zanim im się przyda ta matma, algorytmy, czy teoria to dużo czasu upłynie (nie mówię, że nie można iść po studiach do pracy, gdzie od razu będzie się pisało trudne, ambitne rzeczy -- tylko ile takich osób jest, a ile jest osób, które naumiały się informatyki, a pracują kodując rzeczy, które mógłby wykonywać zwykły gimnazjalista?)

0

Z mojej strony dziękuję wszystkim za wartościową dyskusję i poświęcony czas. Mam nadzieję, że udało mi się przekonać potencjalnych kandydatów na studia, że jeśli ktoś ma na to czas, zgodne zainteresowania i środki finansowe to warto. Ponadto chciałem zwrócić uwagę, że czasem warto poczekać z podjęciem pracy na duży etat (co najmniej 4/5).

Jednocześnie życzę powodzenia wszystkim, którzy z własnej woli wybrali ścieżkę czysto zawodową lub zostali zmuszeni przez życie do wczesnej pracy i postanowili olać system. Czas zająć się obowiązkami.

0

wg mnie fajnie jest byc programista bez wyksztalcenia :) znam takich co po maturze pojechali do usa

0
katelx napisał(a):

nie jestem w stanie zrozumiec tego 'dojrzewania do wiedzy', brzmi dumnie, ale co to daje komus kto nie prowadzi dzialalnosci naukowej?

Szersze spojrzenie na świat uruchamia pewne pokłady sceptycyzmu, które w programowaniu się przydają.

klienci z ktorymi zdarzylo mi sie pracowac (nie byly to wdrozenia SAPa) chcieli zarobic jak najwiecej pieniedzy na rozwiazaniu przy ktorym pracowalam, a nie jarac sie ze taki mgr inz. im sie bawi kodem.

Podejście do studiów chyba zależy od kraju pochodzenia klienta. Dużym atutem mojego pracodawcy w zdobywaniu kontraktów z angielskimi korpo jest fakt, że wszyscy pracownicy mają wykształcenie wyższe. Gdybym kiedyś się nie pomęczył, teraz nie miałbym fajnego pracodawcy.

margor90 napisał(a):

Myślę, że mając 5 lat doświadczenia na różnych projektach spokojnie można pracować jako np. architekt.

Już chciałem Ci dać plusa z posta, ale po tym zdaniu zrezygnowałem. Zbyt wielu takich młodocianych architektów widziałem, i zbyt irytowały mnie efekty ich pomysłowości, aby wierzyć w architekta po 5 latach. Niektórzy tacy ludzie nadają się co najwyżej na juniorów.

LukeJL napisał(a):

To co jest na studiach, tak samo jest dostępne w bibliotekach czy w necie. Tyle, że może na studiach to ładnie podane, a tak to musisz ogarnąć to samemu. Czy to źle? Chyba niekoniecznie, bo uczysz się w swoim tempie, tego co potrzebujesz.

Tylko, że większość ludzi się tymi zagadnieniami nie zainteresuje, bo nigdy nawet o nich nie usłyszy, jeśli nie pójdzie na studia.

1
somekind napisał(a):

Szersze spojrzenie na świat uruchamia pewne pokłady sceptycyzmu, które w programowaniu się przydają.

w zupelnosci sie zgadzam z tym zdaniem, jednak uwazam ze mimo wszystko horyzonty mozna poszerzac we wlasnym zakresie, zwlaszcza teraz, gdy cala wiedza jest na wyciagniecie reki z sieci.

somekind napisał(a):

Podejście do studiów chyba zależy od kraju pochodzenia klienta. Dużym atutem mojego pracodawcy w zdobywaniu kontraktów z angielskimi korpo jest fakt, że wszyscy pracownicy mają wykształcenie wyższe. Gdybym kiedyś się nie pomęczył, teraz nie miałbym fajnego pracodawcy

no tak, jedna z wiekszych firm outsourcingowych z krakowa gdy mnie rekrutowala to chwalili sie ze 80% ich pracownikow ma wyksztalcenie wyzsze a iles tam ze robi/ma doktoraty. z pewnoscia mozna sobie to wpisac jako atut w ofercie, ale mysle ze nie zmienia to faktu ze w praktyce to jest bardziej chwyt marketingowy niz rzeczywista gwarancja jakosci.

0
katelx napisał(a):

zwlaszcza teraz, gdy cala wiedza jest na wyciagniecie reki z sieci.

Teoretycznie tak, w praktyce, jeśli czegoś nie rozumiesz, to nie zawsze znajdziesz kogoś, kto Ci to wytłumaczy.

z pewnoscia mozna sobie to wpisac jako atut w ofercie, ale mysle ze nie zmienia to faktu ze w praktyce to jest bardziej chwyt marketingowy niz rzeczywista gwarancja jakosci.

Oczywiście, że to chwyt marketingowy, problem w tym, że klienta się łapie na marketing, a nie na zajebistość kodu. ;]

Klient jest laikiem w sprawach IT, nie wie jakie jest rzeczywiste znaczenie studiów w tej branży, nie wie, że można być samoukiem. Klient wychodzi z założenia, że skoro lekarz musi kończyć studia, budowlaniec również, to i programista powinien.
Nie zapominajmy też, że mówimy o Zachodzie Europy, czyli świecie, w którym większość ludzi nawet nie wie, że coś takiego jak cieknący kran można naprawić samemu, i nie trzeba do wszystkiego wzywać fachowca.

0

Teoretycznie tak, w praktyce, jeśli czegoś nie rozumiesz, to nie zawsze znajdziesz kogoś, kto Ci to wytłumaczy.

to było prawdziwe zdanie 15 lat temu kiedy miałeś tylko ksiązki, ograniczone materiały w internecie lub uczelnie a teraz jest choćby MIT opencourseware

0

Znam jednego programistę, który skończył podstawówkę :)

0

jezeli chodzi o programowanie to dla mnie liczy sie EFEKT a na drugim miejscu zeby to cos stworzonego nie padlo

0
Świetny Pomidor3 napisał(a):

to było prawdziwe zdanie 15 lat temu kiedy miałeś tylko ksiązki, ograniczone materiały w internecie lub uczelnie a teraz jest choćby MIT opencourseware

No i jak czegoś nie rozumiesz, to piszesz do nich maila, a oni wpadają do Ciebie z tablicą i mazakami, i tłumaczą aż pojmiesz. Oczywiście wszystko za darmo.

0

dlatego takie forum cos daje

kazdy wrzuci swoje trzy grosze i mamy kopalnie wiedzy

0

kiedys naukowcy siedzieli na usenet

pl.sci.fizyka

pl.sci.matematyka

ale juz tam nie zagladaja

moze niech admini zaprosza naukowcow tu ?

0

A ja mam inne pytanie ale nie chce zakładać nowego tematu.

Skończyłem inne studia, niedawno dostałem prace jako programista aplikacji webowych java.
Studiow informatycznych poki co nie zamierzam robic.

Ale mysle, ze z tego powodu mam luki w nauce. Więc, pytanie.

Co warto umiec poza samym językiem, frameworkami, sqlami itp. ? Albo co maja na studiach co sie przydaje?
algorytmika, struktury danych, wzorce projektowe, serwery... ?

Ktos uprzejmy bylby w stanie podrzucic przydatne zrodla? linki? książki?
Z góry dziękuję.

0 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 0